środa, 19 listopada 2008

Jak to się zaczęło? Czyli moja przygoda z tańcem.


Moja historia...


Nasz blog jest o tańcu, o tym czy jest taniec dla ludzi, jak również dla nas samych... Jakie ma zalety, dlaczego warto tańczyć, jakie są jego rodzaje... Każda z nas pisała artykuły na różne tematy, ja również. Za każdym razem bazowałyśmy jednak na materiałach źródłowych. Tym razem postanowiłam zrobić inaczej i źródłem mojego artykułu uczynić osobiste wspomnienia, wrażenia, emocje oraz rozmowy przeprowadzone na temat tańca ze znajomymi z kursu ;p Ambitnie? Prawda? ;p

Moja przygoda z tańcem zaczęła się w październiku 2006 roku i trwa do dzisiaj :)
Na pierwsze zajęcia wybrałam się ot tak na spróbowanie:) Kolega z roku zapytał mnie czy nie wybrałabym się z nim na zajęcia pokazowe, zgodziłam się i nie pożałowałam:) Od razu spodobało mi się podejście prowadzącego:)Wystarczyły jedne zajęcia, aby zarazić się od niego "tą chorobą" ;p Zaimponował nam nie tylko swoimi umiejętnościami i sposobem ich przekazywania, ale także niesamowitą energią i siłą, oraz wewnętrzną radością:) Widać było, że taniec sprawia mu przyjemność, jest czymś co naprawdę kocha robić...

Ja od zawsze lubiłam muzykę i taniec, toteż nietrudno było mnie tym "zarazić":)
Pomyślałam "czemu nie"? I postanowiłam spróbować:)

Początkowo obawiałam się czy podołam finansowo, wiadomo, biedna studentka:) Ale jak to mówią: "dla chcącego nic trudnego!". Teraz wiem, że to prawda, bo jeśli człowiek czegoś naprawdę bardzo mocno pragnie to nie ma dla niego rzeczy niemożliwych i wszystkimi siłami będzie dążył do realizacji obranego celu:

Co ciekawego na zajęciach?

Pamiętam, że zdziwiło mnie, że mamy wszyscy mówić do siebie na "TY" pomimo, że na zajęcia uczęszczały osoby w różnym wieku:) Początkowo mnie to krępowało, miałam opory jak do kogoś starszego od siebie o kilkanaście czy kilkadziesiąt lat mam mówić po imieniu?, ale jakoś się przełamałam:) Stwierdziłam po prostu, że jeśli ktoś po raz kolejny nalega, żeby się tak do niego zwracać to nie będę uparciuchem i ustąpię:)

Wszyscy świetnie się bawiliśmy, bo na zajęciach można było nie tylko potańczyć, ale i chwilkę porozmawiać czy pożartować... Ale co tam rozmowy! Taniec! Tu taniec był najważniejszy!:)
Dałam się wciągnąć w taneczny wir:) Pamiętam jak nie mogłam doczekać się kolejnych zajęć na każde chodziłam z ogromną radością i choć czasami bolała mnie głowa, albo miałam mnóstwo nauki to i tak na taniec zawsze był czas! Żadne przeciwności nie były mi straszne:) Stres? Ból? A co to jest? Tańcząc zapomina się o wszystkim:)Ile razy było tak,że bolała mnie głowa, a po tańcu "jak ręką odjął":)
Zajęcia sprawiały mi niesamowitą przyjemność, mogłam się wyładować po ciężkim dniu, zrzucić z siebie stres, smutek, czy niepowodzenia i odprężyć poprzez ucieczkę w piękny świat muzyki i ruchu... Z kursu zawsze wracałam podwójnie uśmiechnięta i bez żadnych dolegliwości, no może czasem następnego dnia miałam małe, zdrowe zakwasy:)
Do tego jeszcze nasz prowadzący, który jest niezwykłym człowiekiem... Czasami mam wrażenie ,że posiada on klucze do każdego człowieka, bo potrafi go otworzyć i uświadomić mu, że ruch może mu pomóc i jednocześnie dać satysfakcję. To on zawsze powtarzał "nie wstydź się ruchu, to coś najbardziej naturalnego na świecie":)
I tak jest, człowiek poprzez taniec może stać się zupełnie inny, może dać upust swoim emocjom, zarówno tym dobrym jak i złym i poprzez ruch, poprzez przebywanie z innymi i ich bliskość otworzyć się na świat, ale przede wszystkim otworzyć się przed samym sobą:)

Moim zdaniem podstawą każdego kursu tanecznego jest dobry instruktor... Nasz był fenomenalny i nadal jest:) To nie tylko zwykły nauczyciel, ale przyjaciel, kolega, a czasem nawet psycholog:) wiem co mówię... Zawsze zauważy jeśli coś jest nie tak, zapyta o co chodzi i stara się pomóc, czasami jeśli ktoś nie chce rozmawiać po prostu przesyła mu swoją pozytywna energię uśmiechem czy gestem:)

Tak, taniec stał się moim celem, miłością, spełnieniem marzeń i największą radością.
Zajęcia wciąż trwają, a ja ciągle na nie uczęszczam i nie zamierzam przestawać. Miałam już w życiu gorsze chwile, było tak,że musiałam zrezygnować z tańca:( ale nie dałam rady na długo, bo sercem pragnęłam tańczyć, a przecież nie można pozbawiać się największej pasji w życiu:) Trzeba robić to co się kocha i w czym czuje się dobrze:)

Czego się nauczyłam?

Lekcje tańca dały mi nie tylko świadomość własnego ciała, lepszą sprawność fizyczną, oderwanie od stresów i możliwość wyładowania emocji... Dały mi o wiele więcej, bowiem nauczyłam się być bardziej otwarta na ludzi, nauczyłam się też, że nie można rezygnować z miłości i pasji, a także, że jeżeli bardzo się czegoś chce to nawet niemożliwe staje się możliwe:)

Moja szkoła tańca to niejako mój drugi dom:) Mam tam znajomych i przyjaciół, którzy zawsze są życzliwi i uśmiechnięci. Z każdym można porozmawiać, pożartować, nie liczy się wiek, zawód czy stan portfela. Wszyscy traktujemy siebie "na równi". A imprezy? Sama przyjemność patrzeć jak nikt nie podpiera ścian, każdy tańczy, jest uśmiechnięty i szczęśliwy. Nie ma problemu z ich organizacją, ani z pomysłami na tematykę imprez, bo często sa organizowane imprezy przebierane:)

W tańcu chodzi przede wszystkim o wyrażenie samego siebie, tu nie da się udawać, od razu widać co w ki drzemie;) Taniec to dla mnie wspaniała zabawa, okazja do spotkań jak również realizacji różnorakich przebierankowych fantazji:) Co widać na zamieszczonych przeze mnie zdjęciach z imprez tematycznych:)


Taniec to moje życie! Przestać tańczyć to dla mnie tak jak przestać oddychać...
Zachęcam wszystkich gorąco! Jednocześnie ostrzegam!
To uzależnia!!!


Dla potwierdzenie tego, że od tańca można się uzależnić postanowiłam zapytać kilka osób z mojej szkoły tańca dlaczego akurat taniec wybrali jako formę spędzania wolnego czasu, czym dla nich jest taniec i czy potrafiliby z niego zrezygnować:) Oto jakich udzielili odpowiedzi:)

Zapytałam po prostu o taniec:)
Oto bohaterki i bohaterowie mojego małego wywiadu:)


3 komentarze:

Natalia pisze...

coś w tym jest, że taniec potrafi złagodzić nawet ból glowy... Sama jakiś czas tańczyłam i byłam zaskoczona tym, jak bardzo taniec może zmienić ludzi, otworzyć ich na siebie nawzajem i zatrzeć wszelkie różnice.

A tak przy okazji- nieźle napisany blog :)

TOPdance pisze...

.....Aldonko ...bardzo mi podoba, treść , sposób realizacji i atmosfera .....tańca , która potrafiłaś ..wydobyć ..również w tych krótkich wywiadzikach...Brawo ...tak trzymaj :)

Dona pisze...

:) dziękuję :)